Dedykacja dla Maddy, która trafiła komentarzem w sedno mojego pomysłu! ♥
***
**Violetta**
-Leon, do cholery! O czym ty w ogóle mówisz?-pytam roztrzęsiona. Jak to dla mojego dobra?!
-Violetta, zrozum. Tak będzie lepiej.
-Nie! Nic nie będzie lepiej! Bo cię kocham i w tej chwili czuję się wykorzystana, bo przyszła jakaś laska, która niby może zrobić mi krzywdę a ty ze mną zrywasz? Nie rozumiem, nie... Nie zgadzam się, Leon!-prawie wykrzyczałam przez płacz.
-Uspokój się, proszę...
Nie dałam mu dojść do głosu. -Nie!-wrzasnęłam. -Nie rozumiem jak możesz mi to robić, nie rozumiem! Chciałeś się zabawić moimi uczuciami, tak? Nienawidzę cię!-odepchnęłam go gdy się zbliżył.
-A ja cię kocham, tylko nie możemy być razem.-dotknął mojego drżącego ramienia. -Nie możemy, bo Camila to moja była dziewczyna. Napisała mi, że zrobi wszystko, żebyś cierpiała tak samo jak ona, niby przeze mnie. Jestem w tobie szaleńczo zakochany, musisz mi uwierzyć. Będzie mi strasznie ciężko żyć, nie mogąc cię dotknąć, przytulić, pocałować... Nie mogąc być przy tobie. Jednak nie pozwolę aby stała ci się krzywda, nie dopuszczę do tego. Dlatego jestem w stanie podjąć taką decyzję...-mówił, ale znów mu przerwałam.
-Gdybyś mnie naprawdę kochał, to powiedziałbyś, że razem damy radę, że przy tobie mogę czuć się bezpiecznie! Pewnie spodobała ci się inna, i to tylko wymówka, żeby zakończyć nasz związek.-po wypowiedzeniu ostatnich słów, wybiegłam stamtąd zapłakana.
Nie mogłam w to uwierzyć. Właśnie mnie zostawił. Osoba, którą szczerze darzyłam miłością, jedyna bliska mi osoba na całym świecie. Teraz go straciłam i jestem zupełnie sama. Niekochana przez nikogo. Zbiegłam na parter w szkole i rozglądałam się. Pełno tu roześmianych uczniów, słyszałam tylko przytłumione dźwięki, stopniowo coraz bardziej zamazywał mi się obraz przed oczami. Stałam na środku korytarza, nie potrafiąc zatrzymać fali łez. Usłyszałam kilka drwin i śmiechów na mój temat, pewnie śmieszył ich mój widok, bo wyglądałam co najmniej jak dziewczyna z psychiatryka.
Usłyszałam za plecami przytłumione wołanie swojego imienia. Odwróciłam się, po czym cała zalana łzami wybiegłam ze szkoły. Pobiegłam prosto do domu, gdzie wskakując do łóżka, w nielepszym humorze spędziłam resztę dnia. Moje oczy były już zmęczone długimi godzinami ciągłego płakania, nie mogłam się z tym pogodzić. Może i zachowywałam się jak dziecko, ale to tak strasznie bolało...
Słysząc po raz setny od powrotu do domu dźwięk dzwonka telefonu, byłam zmuszona go wyłączyć.
Zagrał sobie ze mną, zniszczył mnie tym. Nie chcę go znać, właśnie stał się nikim w moich oczach.
Miałam trzydzieści osiem nieodebranych połączeń od Leona i około dwudziestu smsów. Nawet nie miałam ochoty na to patrzeć. Straciłam całą chęć do życia. Przecież mogłam się nim cieszyć zaledwie kilka dni...
Co jest ze mną nietak? Najpierw rodzice - nie obchodziłam ich, moja matka zginęła. Musiałam wrócić do ojca, który wciąż ma mnie gdzieś, później śmierć babci... A teraz Leon. Nie mogłam tego znieść, czułam się pomiatana.
A może to jakiś znak? Może muszę się przygotować na jakąś rewolucję, postawić się?
Nie, mam siedemnaście lat i niczego jeszcze nie wiem o świecie. Możliwe, że to dopiero początek, może każdy przez to przechodzi... Na pewno są ludzie, żyjący z większymi problemami, i oni na pewno radzą sobie z nimi lepiej niż ja...
***
**Leon**
Mijają dni, czuję się jak śmieć, jej nie ma w szkole, nie odzywa się. Diego wyszedł już ze szpitala i chodzi z nami do szkoły, boję się jedynie, że stanie się pocieszeniem dla Violetty, będą spędzać więcej czasu i coś ich połączy...
Strasznie się tego bałem, chwilami miałem wrażenie, że to wszystko mnie rozsadzi. Cholernie za nią tęskniłem, modliłem się, żeby nie zrobiła sobie krzywdy, żeby jakoś z tego wyszła cało. Nie żałowałem, że zakończyłem nasz związek. Mimo, że cały czas tak samo mocno ją kochałem, ciągle była dla mnie tak samo ważna, nie potrafiła mnie zrozumieć. Gdyby wszystkiego było mało, Camila zaprzyjaźniła się z Diego. Z tego nic dobrego nie wyniknie.
Dziś piątek, cały tydzień Violetta nie przychodziła do szkoły.
Zapukałem do pokoju siostry.
-Ludmiła, wiem, że się przyjaźnicie, i nie możesz mi udzielać żadnych informacji o niej, ale do cholery ją kocham i obie musicie zrozumieć, że przemyślałem to co zrobiłem. I nie będę tego żałować, bo Camila jest naprawdę niebezpieczna. Na dodatek połączyła siły z Diego i zrobią wszystko, żeby zrazić ją do mnie i jeszcze bardziej podniecić w niej złość do mnie. Musi zobaczyć, że nic mnie z nią już nie łączy, aż sobie da spokój. Nie mogę ryzykować, nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją skrzywdził... Wtedy do siebie wrócimy. No... przynajmniej będę starał się ją odzyskać...-mówiłem, stojąc przed drzwiami od jej pokoju. Usłyszałem płacz, chwyciłem delikatnie za klamkę a na łóżku Ludmiły zobaczyłem Violettę. Zaparło mi dech w piersiach, nie sądziłem, że przezemnie jest w takim stanie. Wyszedłem stamtąd szybko, wściekły na siebie i jednocześnie tak wzruszony, smutny tym widokiem... Wbiegnąłem do łazienki od swojego pokoju, trzaskając drzwiami, i opierając się o zlew. Spojrzałem powoli w lustro, patrząc sobie samemu w oczy. Spuściłem spowrotem głowę i zacząłem płakać. Przecież ona nigdy mi nie wybaczy... Czułem się zwyczajnie bezsilny, chciałem tylko, żeby mnie zrozumiała. Opłukałem twarz zimną wodą, ogarnąłem się, i wyszedłem, ale jej już tu nie było. Szukałem jej po całym domu, musiała wrócić już do siebie. Nie wierzyłem w to co się dzieje, jeszcze nigdy tak nie cierpiałem...
Następnego dnia pojawiła się w szkole. Od pierwszej lekcji unikała mnie, a ja sam nie potrafiłem się do niej odezwać. Zabrakło mi odwagi, pozatym wątpię, żeby chciała ze mną rozmawiać. Nienawidziła mnie.
Kolejne zajęcia to WF. Kiedy wszedłem na salę gimnastyczną z Federico, mój wzrok zatrzymał się na ukochanej. Bardzo schudła, na jej twarzy nie było uśmiechu. Zmieniła się, odebrałem jej radość życia.
Podczas grania w piłkę nożną wpadła na mnie, a później potraktowała jak powietrze. Nie dała się tknąć. Coś we mnie pękło, staliśmy się zupełnie obcymi dla siebie osobami. Cierpieliśmy naprawdę mocno, co każdy zauważał na każdym kroku. Właśnie wtedy razem zauważyliśmy pierwsze kroki Camili i Diego. Dziwnym trafem on zawsze rozmawiał z Violettą w czasie gdy ja rozmawiałem z Camilą, a ta dwójka podczas zadawania różnych dziwnych pytań i prób zagadania, wymieniała ze sobą tajemnicze spojrzenia.
Bałem się na każdym kroku, że chociażby ktoś podstawi nogę mojej kruszynce, nawet taka drobnostka a serce rozpadłoby mi się na miliony kawałeczków. Cokolwiek by się jej stało i tak będę się za to obwiniał. Czas mijał tak nieubłaganie szybko, a ja nie dostawałem od Violetty żadnych sygnałów. Póki co cały mój plan przebiegał zgodnie i miałem nadzieję, że wszystko się uda, i że będę mógł do niej wrócić... Była całym moim światem i nie mogłem patrzeć jak zalewa się depresją i co gorsze prawdopodobnie anoreksją.
Tym sposobem mijały minuty, godziny, dni, jeszcze gorsze noce aż w końcu od tego wszystkiego uzbierał się miesiąc.
Miesiąc cierpienia, pozbawiający nas każdego rodzaju kontaktu.
_________________________________________________________________________________
Mimry z mamrami, moim zdaniem rozdział jest beznadziejny, ale co wy o nim myślicie, napiszcie w komentarzu. Tracę radość z pisania tego opowiadania.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

Dziękuję skarbie za dedykacje! ❤
OdpowiedzUsuńWiesz co Ci powiem? Zaczynam się bać sama siebie. Jestem wróżką czy co? Chyba nie.
To były takie podejrzenia, a stały się rzeczywistością. Cholera. Wiedziałam, że połączą siły żeby ich zniszczyć. Zniszczyć bardziej to co ich łączyło. Zerwanie to w tym momencie pikuś. Oni zrobią wszystko żeby V cierpiała jeszcze bardziej. Tyle, że Leon chciał niby ją ochronić.
Tylko jest jeden problem. Czy by z nią zerwał czy nie to oni tak by połączyli siły i chcieliby ich zniszczyć.
Reasumując wcale nie musiał z nią zrywać. Różnicy nie ma żadnej. Ona i tak przeżyje większe piekło. Będąc z nim czy nie Violka i tak będzie cierpieć, bo ta dwójka ma jakiś plan.
Na bank coś kombinują.
Leon cierpi. Violka cierpi. Szkoda mi ich. Leon taką decyzję podjął i dupa!
Cuuuddooowny, ale smutny 😞😞
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Cudeńko 💖💟💞💕
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńSupcio 💓
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta 💋
Besos 🙈
ł śliczny
OdpowiedzUsuńLeon jak ty tak mogłeś???
Chcesz ode mnie w łeb????
Czekam na następny
Zapraszam do siebie
http://nie-oczekiwana-milosc.blogspot.com/
Pozdrawiam
Marzena ❤️