-To...-zaczyna German cicho.
-Cześć.-odpowiada.
Życie nauczyło ją obojętności w każdym momencie.
-Violetto, tak bardzo przypominasz mi Marie... Jesteś tak samo piękna jak ona...-mówi wzruszony ojciec dziewczyny, dotykając jej policzka, po czym bierze w dłoń jej aksamitne włosy i mierzwi je z delikatnością, w dłoni.
Siedemnastolatka drży delikatnie pod wpływem jego dotyku. Po krótkiej chwili daje upust emocjom i puszcza walizkę. Wtula się w ciepłe, silne ramiona mężczyzny.
-Dlaczego nie było cię, kiedy najbardziej tego potrzebowałam?-pyta, przełykając swoje słone łzy, płynące strumieniem po jej policzkach. -Nie wychowywałeś mnie, miałeś mnie gdzieś, a ja i tak cię kocham, bo jesteś moim tatusiem, którego zawsze chciałam mieć przy sobie...-wyznaje.
-To nie tak... Violu jedźmy do domu. Porozmawiamy o wszystkim. Mamy czas, córeczko.-powiedział, co przekonało ją dopiero po dłuższej chwili, gdy już w końcu się wytulili. ~To będzie ciężka rozmowa...~pomyślała.
German wziął jej walizkę i umieścił ją w bagażniku drogiego, czarnego samochodu.
Wsiada do auta, po chwili jadą. Jest poranek. Nastolatka podziwia miasto, przez szybę pojazdu. Jest przeszczęśliwa, mimo swojej przeszłości. Przecież teraz wszystko się miało zmienić! Szalej, dziewczyno! Całe życie przed tobą! Poznawaj ludzi, baw się dobrze...
Jej oczom ukazuje się piękny dom. Jest pod ogromnym wrażeniem. Niby rzecz materialna, ale aż chce się żyć...
Biała willa z zadbanym ogrodem. Czyj wzrok by to nie cieszyło? Wysiada z samochodu i bierze swoje rzeczy.
-Jejku, jak tu pięknie.-szepcze, rozglądając się jak po istnym raju. Ona ma tu mieszkać? Tak skromna osoba?! Ojciec wprowadza ją do domu, po czym też do jej pokoju. Jest to piękne pomieszczenie, pełne światła z białymi meblami i dużym łóżkiem. Istnie pokój księżniczki...Rozpakowuje się spokojnie i schodzi na dół.
Wchodzi do kuchni, siada przy stole naprzeciwko ojca.
-Możemy porozmawiać?-pyta.
-Tak.
-Więc wyjaśnij mi proszę, dlaczego mnie zostawiłeś, gdy miałam zaledwie pięć lat? Dlaczego wychowywałam się bez ciebie, dlaczego zniszczyłeś całe moje życie? Dlaczego spotyka to akurat mnie?-odzywa się, oczy ma pełne łez. Ma żal do ojca, nie wie, czy będzie w stanie mu wybaczyć.
-Po śmierci twojej matki... Moje życie straciło sens, ale zrozum, że popełniłem błąd. Musisz mnie wysłuchać, Violetto. Jesteś dla mnie bardzo ważna, zawsze byłaś. Dostałem ofertę pracy, żeby zarobić na twoją przyszłość. Wyjechałem dla twojego dobra, jednocześnie kosztem naszego rozstania. Na twoim koncie są w tej chwili miliony, przepraszam. Ale gdy zrozumiałem, że mam tylko ciebie, musiałem zadbać o twoją przyszłość.
Wstała zła i jednocześnie smutna. Zostawił ją tylko dla tego, że chciał zarobić pieniądze? Przecież w dorosłości sama będzie w stanie o siebie zadbać. Nie wybaczy mu, na pewno.
-Przepraszam, muszę... Potrzebuję czasu...-szepcze, wbijając wzrok w ziemię. Nie spodziewała się takiego obrotu akcji. Wraca do swojego pokoju, do sypialni księżniczki. Siada na łóżku, wcześniej zamknęła drzwi, ale nie słyszy żadnych kroków, całe szczęście, że ojciec ją zrozumiał. Nie mogła tego znieść, czuła jakby ktoś wbił jej nóż w plecy i zostawił. Nie mogła w to uwierzyć. Rozejrzała się nieprzytomnie po pomieszczeniu. Ubrała gruby, bordowy sweter do połowy ud, czarne getry i pudrowy komin. Włosy związała w luźnego koka, wzięła telefon, i wyszła z domu z słuchawkami w uszach. Poszła w kierunku centrum miasta. Nie znała go, ale była strasznie ciekawa. Sciemniało się, więc powoli budynki były rozświetlane, co wyglądało bajecznie. Nie wiedziała gdzie iść, więc wsiadła do pierwszego lepszego autobusu. Usiadła przy oknie, patrząc w szybę i widząc na niej odbicie chłopaka, który wyraźnie patrzył na nią.
__________________________________________________________________________________
Wchodzi do kuchni, siada przy stole naprzeciwko ojca.
-Możemy porozmawiać?-pyta.
-Tak.
-Więc wyjaśnij mi proszę, dlaczego mnie zostawiłeś, gdy miałam zaledwie pięć lat? Dlaczego wychowywałam się bez ciebie, dlaczego zniszczyłeś całe moje życie? Dlaczego spotyka to akurat mnie?-odzywa się, oczy ma pełne łez. Ma żal do ojca, nie wie, czy będzie w stanie mu wybaczyć.
-Po śmierci twojej matki... Moje życie straciło sens, ale zrozum, że popełniłem błąd. Musisz mnie wysłuchać, Violetto. Jesteś dla mnie bardzo ważna, zawsze byłaś. Dostałem ofertę pracy, żeby zarobić na twoją przyszłość. Wyjechałem dla twojego dobra, jednocześnie kosztem naszego rozstania. Na twoim koncie są w tej chwili miliony, przepraszam. Ale gdy zrozumiałem, że mam tylko ciebie, musiałem zadbać o twoją przyszłość.
Wstała zła i jednocześnie smutna. Zostawił ją tylko dla tego, że chciał zarobić pieniądze? Przecież w dorosłości sama będzie w stanie o siebie zadbać. Nie wybaczy mu, na pewno.
-Przepraszam, muszę... Potrzebuję czasu...-szepcze, wbijając wzrok w ziemię. Nie spodziewała się takiego obrotu akcji. Wraca do swojego pokoju, do sypialni księżniczki. Siada na łóżku, wcześniej zamknęła drzwi, ale nie słyszy żadnych kroków, całe szczęście, że ojciec ją zrozumiał. Nie mogła tego znieść, czuła jakby ktoś wbił jej nóż w plecy i zostawił. Nie mogła w to uwierzyć. Rozejrzała się nieprzytomnie po pomieszczeniu. Ubrała gruby, bordowy sweter do połowy ud, czarne getry i pudrowy komin. Włosy związała w luźnego koka, wzięła telefon, i wyszła z domu z słuchawkami w uszach. Poszła w kierunku centrum miasta. Nie znała go, ale była strasznie ciekawa. Sciemniało się, więc powoli budynki były rozświetlane, co wyglądało bajecznie. Nie wiedziała gdzie iść, więc wsiadła do pierwszego lepszego autobusu. Usiadła przy oknie, patrząc w szybę i widząc na niej odbicie chłopaka, który wyraźnie patrzył na nią.
***
Wychodzi z domu, ma dość wiecznych wrzasków na to, że się nie uczy. W końcu to jego życie, jego sprawa. Podobnie jak jego przyjaciele, pochodzi z rangi tych "wyższych", zamożniejszych, więc nie musi się uczyć, i tak będzie bogaty...
Wchodzi do autobusu i siada równolegle do jedynej osoby w pojeździe. Spogląda na nią. To ich bogata dzielnica, wszyscy się nawzajem znają, a on jej nigdy tu nie widział. Zaciekawiła go. Widzi piękną dziewczynę, która ma zaszklone oczy. Wygląda na przestraszoną, chłopak odnosi nawet wrażenie, że ta chudziutka piękność drży. Za chwile będą na ostatnim przystanku. Dojeżdżają do parku na końcu miasta, dziewczyna wysiada przed nim. On idzie za nią, ciekawy gdzie się wybiera.
***
Idzie coraz szybciej, przestraszona niemal zaczyna biec, widząc cień jego sylwetki. Wchodzi do parku, w którym jest ciemniej niż na oświetlonych nastrojowo ulicach. Gdy mija każdą latarnię przy ścieżce ona automatycznie zapala się, ale szatynka boi się spojrzeć w tył, więc tylko rozgląda się po bokach niespokojnie. Jest zła na siebie, że wyszła z domu. Mogła siedzieć na miejscu, ale nie! Obraza majestatu, puści się na miasto, którego kompletnie nie zna, a na niedosyt wszystkiego zaraz nastanie noc. Przecież jutro ma być pierwszy dzień w jej nowej szkole, jutro ma nastać dzień, którego ona nie może się doczekać od dawna. Ma być pięknie, a ona musi się teraz martwić, czy w ogóle trafi do domu. Widzi koniec ścieżki i jakieś urwisko przed sobą.
-Cholera...-panicznie się boi. Odwraca się gwałtownie, z zamiarem ucieczki, ale natrafia na przeszkodę. Wpada na jego ciepły i umięśniony tors.
________________________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
KOMENTUJESZ = MOTYWACJA DLA MNIE
MOTYWACJA = WENA
WENA = LEPSZY RODZIAŁ
__________________________________________________________________________________
Do soboty za tydzień!
♥

i jak mam wytrzymać tydzień? ;-;
OdpowiedzUsuńno własnie :'( ale damy rade wierze w nas
Usuńbardzo ciekawi sie zapowiada czekam na dalsze cześci :*
Superowy rozdział. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńCudeńko
OdpowiedzUsuń