***
**Violetta**
Gdy wbiegam na salę na uroczyste rozpoczęcie roku zatrzymuje mnie wysoka kobieta.
-Nie tak szybko, młoda panno. Może zechcesz wyjaśnić nam wszystkim co to ma znaczyć?-mówi do mnie, a ja odrwacam się szybko, wyraźnie przestraszona. Dwóch chłopaków, których imion nie znam - zapewne ci, którzy przed chwilą się bili, jak sądzę, stają ze złymi minami przedemną, ale na szczęście w bezpiecznej odległości. Trzymają ich dwóch ochroniarzy. O co do cholery w tym chodzi?! Ta szkoła to jakaś... Patologia! Kobieta, która w szpilkach ma na oko metr osiemdziesiąt, napakowani mężczyźni... W szkołach na filmach tego nie było. Jeszcze ten dupek i jego kolega.
-To wszystko przez ciebie! Teraz jesteśmy tu udupieni!-wrzeszczy na mnie brunet i rzuciłby się na mnie, gdyby nie mój "kochany", który podstawił mu nogę, więc potężny Hiszpan tylko zwalił się na ziemie. Nie wiem w co oni wszyscy grają.
-Nikt cię nie nauczył, Diego, że na kobiety nie podnosi się ręki?!-warczy do niego drugi. Aha, tak więc poznałam imię kolegi mojego "znajomego".
-Cała wasza trójka do dyrektora. Teraz!-mówi kobieta, z wrogością w spojrzeniu.
-A..Ale J-jak to trójka?-pytam cichutko, przerażona.
***
**Leon**
Kiedy tajemnicza dziewczyna wybiegła z sali przyszła po nas matka Diego, która próbuje przejąć tą szkołę od kilku lat. Nawet nie wiem kim jest... Chyba jakimś zastępcą dyrektora, czy coś. Wraz z nią zjawiają się te snoby, których poznałem osobiście rok temu, kiedy zacząłem naukę w tej szkole. Zabierają nas, a ja tylko modlę się, żeby ta niewinna istota w to wszystko nie wpadła.
W końcu siedzimy u dyrektora; raczej oni siedzą, ustąpiłem jej miejsca, bo przecież Diego nie mógł...
Jego matka, Priscilla i tak zawsze będzie z niego dumna. Na szczęście dyrektor Snow jest spoko.
-Więc co, chłopcy. O tą panią się pobiliście?
-Nie, nie nie... Ja ich tylko... My się nie znamy, nie, nie...-słyszę drżący głos dziewczyny, która wyraźnie spanikowała.
-Tak, o nią.-mówię, a ona wybucha płaczem przerażona. Jeszcze mi za to podziękuje...
-Dobrze, ja sobie z tobą, Diego, porozmawiam w domu...-mówi ostro matka tego debila i wyprowadza go z gabinetu dyrektora. Siadam na jego miejscu, będąc pewny, że znów ujdzie mu to płazem.
-Ja wiem, że nigdy nie darzyliście się sympatią, ale bardzo mi przykro, panie Verdas, że wydarzenia z poprzedniego roku powtarzają się.-mówi Snow rzeczowym tonem.
***
**Violetta**
-Jesteście wszyscy porąbani!-krzyczę, zrywając się na równe nogi i wybiegam zła, smutna i bardzo przestraszona. Przez łzy nic nie widzę, nie wiem gdzie biegnę. Nie myślałam co powiedziałam, to wszystko wyszło ze mnie pod wpływem impulsu. Mam dość tej szkoły, choć tak naprawdę znam ją tylko jakieś... 46 minut.
Teraz wiem, czemu ojciec wybrał tą szkołę. Jakaś podwojona, pieprzona ochrona i sami bogaci ludzie. Skręcam tylko w jakąś alejkę i siadam na krawężniku, płacząc i trzęsąc się.
-Emm... Przepraszam, widziałam jak wybiegasz ze szkoły. Wszyscy już dawno wrócili do domów, więc zostaliście tam tylko wy... Czy... Mój brat coś ci zrobił?-widzę blondynkę, która siada z zatroskaną miną obok mnie. Unoszę na nią wzrok, wycierając szybko łzy.
-Nie wiem, który z nich jest twoim bratem, ale nienawidzę ich obu... Chociaż jeden jest przystojny...
I znam go od dwóch dni... I dziś mi pomógł... A potem mnie wsypał w tą chorą sytuację...-wypłakałam, patrząc na nią nieświadomie.
-Jestem Ludmiła, a ty?-mówi do mnie cicho, i przyjaźnie. Uśmiecha się do mnie.
-Violetta. Jesteśmy razem w klasie.-odpowiadam jej, przypominając sobie gdy sprawdzałam listę osób z mojej nowej klasy. Zaczęłyśmy dużo rozmawiać, w skutku czego poszłyśmy do jej domu. Był tuż przy moim! Wchodzę do jej pokoju i rozglądam się z uśmiechem. Wcale nie zdziwił mnie bogaty wystrój. Siadam na jej łóżku.
-Oo, grasz?-pytam i biorę jej różową gitarę.
-Tak, zaraz wracam, przyniosę picie.-oznajmia i znika za drzwiami.
Zaczynam grać spokojną melodię na instrumencie.
-Ludmiła prosiłem cię, żebyś...-do jej pokoju zdecydowanym krokiem wchodzi nijaki Verdas.
***
**Leon**
Będąc u siebie w pokoju, ścianę obok słyszę jak Ludmiła gra na gitarze. Zdenerwowało mnie to, wstałem i ruszyłem zdecydowanym krokiem do jej pokoju.
-Ludmiła prosiłem cię, żebyś...-mówię i nagle zamurowało mnie. Na jej łóżku widzę dziewczynę, którą ostatnio tak często spotykam.
-Żebyś nie grała, kiedy jestem w domu...-dokańczam zdanie już ciszej, błądząc wzrokiem po siedemnastolatce.
Wypowiedziałem to prawie szeptem, widząc jak bardzo przestraszyłem tą niewinną i drobną osóbkę. Wzdrygnęła się, odłożyła szybko gitarę i wstała, wymijając mnie w drzwiach. Zanim jednak to zrobiła złapałem ją za nadgarstki, nie pozwalając jej wyjść. Przycisnąłem ją delikatnie do ściany od wewnątrz pokoju, opierając jej ręce o ścianę, na wysokości jej głowy. Zbliżyłem się, nasze szybkie oddechy dopełniały się. Zatonąłem w jej czekoladowych oczkach.
Wypowiedziałem to prawie szeptem, widząc jak bardzo przestraszyłem tą niewinną i drobną osóbkę. Wzdrygnęła się, odłożyła szybko gitarę i wstała, wymijając mnie w drzwiach. Zanim jednak to zrobiła złapałem ją za nadgarstki, nie pozwalając jej wyjść. Przycisnąłem ją delikatnie do ściany od wewnątrz pokoju, opierając jej ręce o ścianę, na wysokości jej głowy. Zbliżyłem się, nasze szybkie oddechy dopełniały się. Zatonąłem w jej czekoladowych oczkach.
***
**Violetta**
-Violu, przyniosłam...-powiedziała Ludmiła, po tym jak szybko weszła do pokoju i położyła tacę z ciastkami i dwiema szklankami, ale szybko przerwała, bo zobaczyła nas takich stojąch. Przycisnął mnie do ściany, swoim ciężarem. Całym ciałem mówię TAK. Promieniuję jakąś dziwną energią, czuję masę motylków w brzuchu, jego oddech na swoim ciele i wielkie, niepohamowane pragnienie spróbowania jego miękkich i naturalnie zaróżowionych warg.
Słyszę głos Ludmiły i moje policzki automatycznie, niemal błyskawicznie się rumienią. Jednak on był szybszy. Odsuwa się odemnie szybko, rzucając Lu beznamiętne spojrzenie i opuszcza jej pokój.
Zostawił mnie taką... Taką... Nie mam pojęcia co czułam, ale definitywnie to najlepsze uczucie, jakie poczułam w życiu. Coś w stylu podniecenia, jakkolwiek to zabrzmi - zwyczajnie miałam na niego ochotę.
Ludmiła tylko uśmiechnęła się szeroko, widząc jak przymykam oczy, odchylając głowę do tyłu i opierając ją o ściane. Zamknęłam oczy, próbując ochłonąć.
-Co to było?-pisnęła podeekscytowana, zamykając drzwi. -Jejku, ale jesteście słodcy!-zaczęła podskakiwać jak mała dziewczynka.
-Uspokój się Ludmiła.-mruknęłam pod nosem, spowrotem siadając na jej łóżku niezadowolona. Uwiódł mnie. Dosłownie uwiódł, to idealne słowo aby opisać co teraz czułam. Co go tak nagle odepchnęło.
Hmm... Może to, Violetta, że znacie się dwa dni?!-karcę się w myślach i szybko przytomnieje.
-Nic sobie nie myśl! NIC!-prawie krzyczę, zestresowana i szybko wychodzę z jej pokoju.
***
**Leon**
Wracam do swojej sypialni, trzaskam drzwiami i rzucam się na łóżko. Walę w nie pięścią. Właściwie nie wiem co ja zrobiłem... Nie wiem na kogo jestem zły. Na siebie, że odwaliłem takie coś, czy na Ludmiłę, która nie pozwoliła nam zaspokoić naszego pragnienia pocałunku i dotyku. Tak, NASZEGO, ponieważ wyraźnie czułem, że jej się to podobało. W każdym razie - gdyby tak nie było - odepchnęłaby mnie. Podchodzę do okna i widzę jak Violetta wybiega z ogrodu a potem idzie do siebie i znika za drzewami jej posesji...
_________________________________________________________________________________________
Jak tam, kochani? ♥
Piszcie, jak myślicie, co stanie się z naszą Leonettą?
btw. Jak mijają Wam święta? :*


Cudny rozdział. Leonetta już tak blisko awww <33
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuń