23 stycznia 2016

#08 "Nie ma już dla ciebie miejsca."

Budzi mnie najwyraźniej zbyt wysoka temperatura. Gdy zdałam sobie sprawę dlaczego tak jest, ogarnęła mnie panika. Czuję na sobie dobrze zbudowane, męskie ramiona. Niepewnie odwracam głowę. No tak...
Nikt inny jak pan Leon Boski Verdas śpi. Wtulony we mnie jak malutkie dziecko. 
Mój każdy ruch jest w tej chwili tak delikatny, jakby od tego miały zależeć losy całego świata. Ostatecznie kiedy udaje mi się wyjść z jego objęć, chłopak budzi się. No cóż. Z dwojga złego lepiej teraz, niż minutę wcześniej, w tej dziwnej "scenie".
Przeciąga się wyraźnie zaspany, co - nie ukrywam - wiąże się z tym, że jest przystojny i taki uroczy...




Szatyn patrzy na mnie a ja szybko doprowadzam mimikę swojej twarzy do obojętności. 
Biorę telefon i patrzę na godzinę. Jednak pierwsze co rzuca mi się w oczy to tapeta. Patrzę wytrzeszczonymi ślepiami, okazując po sobie szok, jakiego właśnie doznałam.
-Co jest, aż tak późno?-mruczy Leon, widząc moją reakcję i odszukuje dłonią na szafce swojej komórki. 
Odnoszę wrażenie, że widzę na jego twarzy cień uśmiechu. Nie, muszę przestać widzieć to co po prostu chcę... 
-Też to masz?-Verdas śmieje się cicho i zerka na ekran smartfona, który był w moim posiadaniu. -Na pewno Ludmiła, nie przejmuj się.-dodaje już troszkę bardziej poważnie i wstaje. 
-O nie...-wydaję z siebie cichy jęk. Wstaję szybko spanikowana i wybiegam z jego pokoju, nie pamiętając o swoim sweterku.
W głowie dudniało mi teraz tylko jedno. 
KŁOPOTY!
Jest 10:48, a w szkole minęły mi już trzy lekcje. Wbiegam jak poparzona do domu, całe szczęśćie, że taty już nie ma...
-Violetto, dlaczego nie ma cię w szkole?-słyszę za plecami męski głos. Przełykam ślinę.

***

**Leon**
Nie spałem od około piętnastu minut i czerpałem z jej ciała najwięcej jak się da. Jest tak aksamitne, delikatnie, drobniutkie... Takie lekkie i piękne. Pachnie niczym świeża słodycz. 
Napajałem się jej bliskością, udając, że śpię i korzystając z tej krótkiej chwili. Kiedy tak wybiegła z mojego domu, byłem totalnie zdezorientowany. Nic nie rozumiałem, dlaczego się tak wystraszyła?
Dostrzegłem, że na brzegu łóżka leży jej sweterek. Przynajmniej będę miał pretekst, żeby się z nią zobaczyć...
Spoglądam na godzinę. O cholera. Jest 10:50, już dawno powinienem być w szkole. Właściwie to powinniśmy. Mam jedynie nadzieję, że Violetta nie będzie miała przezemnie kłopotów...
Ja jednak dzisiaj sobie odpuszczam. Nie ma sensu iść do szkoły o takiej godzinie.

***
**Violetta**
Odwracam się przerażona w stronę, z której usłyszałam ten mrożący krew w żyłach, surowy głos.
Dostrzegam w nim mężczyzne, którego jeszcze nigdy nie widziałam.

-Dlaczego nie ma cię teraz w szkole?-powtarza pytanie, nie zmieniając tonu.
-Eem... Przepraszam, kim pan jest?-pytam cichutko.
-A czy to ważne?-podchodzi do mnie niebezpiecznie blisko. 
Cofam się szybko, ale stoję na schodach i potykam się. Jestem kilka centymetrów od podłoża, od upadku, jednak do niego nie dochodzi. Mężczyzna mnie łapie. Kiedy podnosi mnie, patrząc prosto w oczy i trzymając moje ciało przy swoim, zaczynam odnosić wrażenie, że jest tylko niewiele odemnie starszy. 
Przystojny.
Przełykam niesłyszalnie ślinę. Czuję na szyi jego przyspieszony oddech. Przechodzi przeze mnie dreszcz niechcianego podniecenia. Niewiarygodne, że tak banalny gest mnie uniósł. Zbliża się jeszcze bardziej, nasze twarze dzielą milimetry. Przymykam oczy, napierająca na niego moja klatka piersiowa unosi się szybko, nie kontroluję swojego ciała, zawładnął mną. Czuję jak tęczówki odpływają mi spod powiek, uchylam delikatnie usta a on bez zastanowienia wpija się w nie. 
Całuje mnie z niesamowitą czułością i delikatnością, dotyka moich ust, muska je z zachłannością. Nie wiem ile to trwało, ale nagle jakby ogłuchłam, oniemiałam. Nic nie byłam w stanie zrobić. Zawładnął mną całą. 


***
**Leon**
Szybko decyduję się zanieść jej sweterek. Doprowadzam swój wygląd do porządku, ubieram się i wychodzę z domu. Violetta mieszka blisko, więc decyduję się na razie nie jeść śniadania. 
Dzwonię dzwonkiem do posesji, po chwili wielka, potężna brama otwiera się, więc wchodzę do pięknego, ogromnego ogrodu. Gdy w końcu docieram do drzwi, dzwonię jeszcze raz, po czym otwiera mi gosposia pana Castillo. 
-Dzień dobry, Violetta zostawiła to u Ludmiły.-mówię do kobiety.
-Dobry, dobry, kochaneczku. Panienka jest u siebie, u góry. Bardzo proszę, zanieś jej sam, bo przypalę obiad.-mówi pospiesznie Olga i wraca do kuchni.
Uśmiecham się pod nosem i ruszam, jednak zamieram, po przebyciu jedynie kilku kroków w kierunku białych, marmurowych schodów.

W jednej chwili pęka ci serce, kiedy zrozumiesz, że w życiu osoby którą kochasz, nie ma już dla ciebie miejsca.

-W takim razie... Nie przeszkadzam już i no... Ten...-mamroczę i przerywam idealną ciszę, panującą między nimi. Widzę jak dziewczyna szybko odrywa się od niego, słysząc mój głos. Spogląda na mnie nieprzytomnie, ale smutnieje widząc moją załamaną twarz. Upuszczam jej śnieżnobiały sweterek, odwracając się i wychodząc z willi. 
Pozostawiam po sobie tylko nerwowy trzask drzwi.



____________________________________________________________________________________

Piszcie w komentarzach, kim waszym zdaniem może być nowa, tajemnicza postać. ♥



5 komentarzy:

  1. Witam cię kochana.
    Kim jest tajemniczą osoba?
    Nie mam bladego pojęcia kim ona jest.
    Leon tak zakochany po uszy w Violce, a ona mu serce łamie całując się z tym kimś.
    Biedny Leon :(
    Violka zapewne nie wie co się stało, taka oszołomina jest.
    Czekam na następny.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo jakie to było cudne. Oczywiście czekam na next to był świetny rozdział :*** ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy naprawdę potrzebujesz magii miłości, aby przywrócić byłego kochanka lub poślubić swoje małżeństwo? chubygreat@gmail.com, aby uzyskać szybkie 48-godzinne rozwiązanie. Rok i sześć miesięcy temu miałam problem z mężem, byliśmy w separacji. Kiedy ze mną zerwał, byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co zrobić, żeby go odzyskać, czułam się taka pusta w środku. Dopóki nie natknąłem się na chubygreat w Internecie o tym, jak pomógł wielu ludziom rozwiązać tam różne problemy. Wysłałem mu e-mail i opowiedziałem mu o swoim problemie i zrobiłem to, o co mnie poprosił, aby mi pomóc, krótko skróciłem długą historię, zanim się zorientowałem, w mniej niż 48 GODZIN mój mąż zadzwonił do mnie i wrócił do mnie, a on mi powiedział przepraszał za to, co się działo między nami dwojgiem. Na koniec piszę to świadectwo, aby podziękować i wyrazić moją głęboką wdzięczność chubygreatowi za dotrzymanie twoich słów i obietnic, że sprowadziłeś go z powrotem w ciągu zaledwie 24 godzin od potężnego rzucania zaklęć i za użycie twoich utalentowanych i wielkich mocy. sprowadzić go z powrotem. Jeśli potrzebujesz jego pomocy, możesz wysłać mu e-mail na adres: chubygreat@gmail.com Możesz również wysłać mu WhatsApp na numer +2348165965904

    OdpowiedzUsuń